Do środka weszła Angeles.- Och! Przepraszam chyba pomyliłam pokoje - zaczęłam się usprawiedliwiać.
- Nic się nie stało - schowałem szkicownik pod poduszkę.
- To ja już pujdę - chciała wyjść ale zatrzymałem ją - zaczekaj!
Poklepałem miejsce obok siebie na łóżku - siadaj.
Angeles posłusznie wykonała moją prośbę.
- Angeles mam do ciebie takie nie zręczne pytanie - zacząłem.
- Mów śmiało - jej uśmiech był taki ciepły i radosny.
- E... bo widzisz... za kilka dni Ivo organizuję przyjęcie i.... chciał bym żebyś ze mną poszła - jakoś to wyksztusiłem.
- Jasne z chęcią się z tobą wybiorę ale jako przyjaciele.- jej policzki lekko poczerwieniały, to tylko dodało jej uroku.
- Dobrz. Cieszę się że pujdziesz ze mną. Angeles mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.
Złotowłosa uśmiechnęłam się.
- Czy ty lubisz się tak ubierać? - jeśli mój plan miał wypalić musiałem ją spytać.
- Tak, lubię ten styl, ale tylko jak jestem w nowych miejsca.
- Nie rozumiem za bardzo.
- Zobaczysz na przyjęciu że mój styl jest inny. Ale dopiero w sobotę ujawnię go.
Czyli ma inny styl, oby był bardziej seksowny. Proszę!
- Dobrze, a Angeles chciałbym cię jutro zabrać gdzieś ze sobą żebyś poznała Madryt bliżej - i żebyś się we mnie rozkochała do szaleństwa.
- Dobrze. Jeśli to wszystko to ja już pujdę - wstała z łóżka i wyszła z pokoju.
Wyciągłem z pod poduszki szkicownik i znów zająłem się dokończaniem rysunku.
Jeszcze jedno pociągnięcie i.... gotowe, skończyłem. schowałem szkicownik z powrotem pod poduszkę. Zachciało mi się pić więc postanowiłem pujść do kuchni po szklankę wody.
Wstałem z łóżka i udałem się do ''królestwa'' Mirty.
Będąc przy drzwiach kuchni usłyszałem rozmowę. Słyszałem dwa głosy, jeden na pewno należał do Angeles a drugi do jakiegoś mężczyzny, postanowiłem się jej przysłuchać.
- Angeles już za nie długo się zobaczymy ukochana.
- Tak wiem, ale nie wiem czy to ma dalej sens - jej głos był taki smutny.
- Nie. Proszę nie mów tak.
- Kocham cię ale, ja już nie wrócę do Francji. Musimy się pogodzić z prawdą choć nie jest ona najprzyjemniejsza.
- Angeles, proszę nie. Prze prowadzę się do Włoszech tylko chce być z tobą!
- Wybacz - trzaśnięcie i płacz.
Weszłem do kuchni. Angeles siedziała na krześle, dłonie zasłaniały jej twarz. Ona płakała, nie wiem czemu ale nie chciałem żeby byłą smutna.
Podeszłem cicho do mnie i przytuliłem. Wyczułem że podskoczyła ale wtuliła się we mnie.
Otarłem jej policzki - nie płacz, wszystko będzie dobrze.
Ona spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi, mokrymi oczętami - Nie wiesz jak to jest kiedy rozstajesz się z osobą którą kochasz nad życie.
- Nic nie dzieje się bez przyczyny - ucałowałem jej czoło.
- Może masz rację, eh sama już nie wiem - wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
wziąłem ją delikatnie na ręce - jest już późno.
Ona tylko zamknęłam oczy.
Wyszłem z kuchni i poszłem w stronę pokoju Angeles. Otworzyłem drzwi i weszłem głębiej, położyłem złotowłosą na łóżku i ucałowałem jej czoło.
- Śpij dobrze - przykryłem ją kocem i wyszłem i pokoju.
Udałem się do do swojego pokoju i niemal natychmiast zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz