Jej policzki zaczerwieniły się - dziękuje Germanie,
I znowu. Znowu to dziwne uczucie. Ale co to jest? Może po prostu jestem chory a może Zako... nie to nie dorzeczne!
Reszta wieczoru była udana. Widziałem że Angeles świetnie się bawiła. Siedzieliśmy już w samochodzie i prowadziliśmy rozmowę.
- Dziś było na prawdę świetnie! - uśmiechnęła się.
- Ciesze się - przerwałem - Angeles. Masz na jutro jakieś plany ?
- Wiesz miałam odebrać Valerię z lotniska ale musiała został w Francji ze względu na swoja chorą matkę - os razu posmutniała - ale Ivo zaprosił mnie na piknik więc się zgodziłam - odwróciła wzrok.
- CO!? On nie ma prawa!? - dobrze że nie powiedziałem tego na głos.
- German już jesteśmy -dopiero te słowa wyrwały mnie z transu.
Najpierw ja wyszedłem z Samochodu a potem pomogłem wyjść Angeles.
Przechodząc próg na potkaliśmy na moją matkę.
Spojrzała na moją towarzyszkę - Angeles ależ ty pięknie wyglądasz!
Ona uśmiechnęła się - Dziękuje pani Castillo.
- Mamo - objąłem złoto włosą ramieniem -Angeles jest pewnie zmęczona.
- Dobrze. Miłych snów.
Potem wymieniliśmy jeszcze kilka słów i każde z nas poszło w swoją stronę.
Rano obudziłem się bardzo późno, była już chyba 9. Wstałem, ubrałem się i zeszedłem na dół na śniadanie.
W salonie siedziała Angeles.
- Cześć Angeles - przywitałem się.
- O witaj - spojrzała na mnie - Mirta zostawiła ci śniadanie w kuchni.
- Dzięki - poszedłem do kuchni.
Zjadłem szybko śniadanie i wróciłem do salonu.
Niestety nie była już sama. Siedział z nią Ivo. Rozmawiali i śmiali się.
- O cześć stary - mój przyjaciel zaszczycił mnie wzrokiem.
- Cześć Ivo - powiedziałem to dość chłodnie.
Ivo wstał i dał znak Angeles żeby też się podniosła - to my już idziemy.
- Pa German - tylko ona się ze mną pożegnała.
Wyszli. Razem. Sami.
Oczami Ivo
Wyszliśmy z willi Castillo i wsiedliśmy do samochodu.
- Jak myślisz gdzie jedziemy?. - zapytałem swoja towarzyszkę.
- Pewnie nad wodę bo kazałeś mi spakować kostium i jakiś ciuchy do przebrania.
- Zgadłaś - ruszyłem z pod domu mojego przyjaciela/a może rywala?/
Podczas drogi cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zanim się obejrzałem już byliśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę mojej rezydencji.
- Ładna rezydencja - rzekła moja towarzysza.
Objąłem ją ramieniem - Dziękuje.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem Angeles pierwszą do środka.
- Zgadłaś - ruszyłem z pod domu mojego przyjaciela

Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę mojej rezydencji.
- Ładna rezydencja - rzekła moja towarzysza.
Objąłem ją ramieniem - Dziękuje.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem Angeles pierwszą do środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz