środa, 24 grudnia 2014

HO HO, WESOŁYCH ŚWIĄT ....

                                                 Aniołowie w niebie głoszą wieść radosną: 
Bożego Narodzenia nadszedł czas!
To czas ludzkiej miłości i życzliwości,
niech nie zabraknie Wam także radości.
Kolędujcie z uśmiechem na twarzach,
a sylwestrową noc spędźcie
na wesołych zabawach!

piątek, 19 grudnia 2014

rozdział 8

- Pewnie to słyszałaś już milion razy ale - złapał jej dłonie - jesteś piękna.
Jej policzki zaczerwieniły się - dziękuje Germanie,
I znowu. Znowu to dziwne uczucie. Ale co to jest? Może po prostu jestem chory a może Zako... nie to nie dorzeczne!

Reszta wieczoru była udana. Widziałem że Angeles świetnie się bawiła. Siedzieliśmy już w samochodzie i prowadziliśmy rozmowę.
- Dziś było na prawdę świetnie! - uśmiechnęła się.
- Ciesze się - przerwałem - Angeles. Masz na jutro jakieś plany ?
- Wiesz miałam odebrać Valerię z lotniska ale musiała został w Francji ze względu na swoja chorą matkę - os razu posmutniała - ale Ivo zaprosił mnie na piknik więc się zgodziłam - odwróciła wzrok.
- CO!? On nie ma prawa!? - dobrze że nie powiedziałem tego na głos.
- German już jesteśmy -dopiero te słowa wyrwały mnie z transu.
Najpierw ja wyszedłem z Samochodu a potem pomogłem wyjść Angeles.
Przechodząc próg na potkaliśmy na moją matkę.
Spojrzała na moją towarzyszkę - Angeles ależ ty pięknie wyglądasz!
Ona uśmiechnęła się - Dziękuje pani Castillo.
- Mamo - objąłem złoto włosą ramieniem -Angeles jest pewnie zmęczona.
- Dobrze. Miłych snów.
Potem wymieniliśmy jeszcze kilka słów i każde z nas poszło w swoją stronę.

Rano obudziłem się bardzo późno, była już chyba 9. Wstałem, ubrałem się i zeszedłem na dół na śniadanie.
W salonie siedziała Angeles.
- Cześć Angeles - przywitałem się.
- O witaj - spojrzała na mnie - Mirta zostawiła ci śniadanie w kuchni.
- Dzięki - poszedłem do kuchni.
Zjadłem szybko śniadanie i wróciłem do salonu.
Niestety nie była już sama. Siedział z nią Ivo. Rozmawiali i śmiali się.
- O cześć stary - mój przyjaciel zaszczycił mnie wzrokiem.
- Cześć Ivo - powiedziałem to dość chłodnie.
Ivo wstał i dał znak Angeles żeby też się podniosła - to my już idziemy.
- Pa German - tylko ona się ze mną pożegnała.
Wyszli. Razem. Sami.
Oczami Ivo
Wyszliśmy z willi Castillo i wsiedliśmy do samochodu. 
- Jak myślisz gdzie jedziemy?. - zapytałem swoja towarzyszkę.
- Pewnie nad wodę bo kazałeś mi spakować kostium i jakiś ciuchy do przebrania.
- Zgadłaś - ruszyłem z pod domu mojego przyjaciela /a może rywala?/

Podczas drogi cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zanim się obejrzałem już byliśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę mojej rezydencji.
- Ładna rezydencja - rzekła moja towarzysza.
Objąłem ją ramieniem - Dziękuje.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem Angeles pierwszą do środka.

sobota, 13 grudnia 2014

rozdział 7

Angeles napisała mi SMS żebym pojechał bez niej, ona dojedzie później. Więc pojechałem na bal sam.
Rozmawiałem właśnie z z organizatorem imprezy.
- I co? Zrobiłeś z niej Damę? - zapytał podśmiewując się bezczelnie.
- Sam zobaczysz, zaraz się tu zjawi.
Rozmawialiśmy jeszcze chwile. W trakcie rozmowy zauważyłem że w naszą stronę szła kobieta. Na jej widok  dech zaparł mi w piersi. Dopiero po chwili zorientowałem się że to Angeles!
Była... była.... najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem.
Miała na sobie jasno-różową sukienkę i pięknie ułożone włosy.
Podeszła bliżej i uśmiechnęła się - Przepraszam za spóźnienie.
- E... nic się nie stało - Ivo złapał ucałował jej nadgarstek,
Krew się we mnie burzyła.
- Angeles, mam nadzieje że zatańczysz ze mną pierwszy taniec...

Oczami Ivo 
Angeles była piękna. Nie była tą szarą myszką którą widziałem kilka dni temu.
- Angeles, mam nadzieje że zatańczysz ze mną pierwszy taniec... - miałem nadzieje że powie TAK.
- Z chęcią - uśmiechnęła się,
- Więc chodźmy na parkiet - złapałem ją za dłoń i udaliśmy się na parkiet,
Muzyka zaczęła grać, był to wolny kawałem więc ustawiliśmy się w pozycji Allongé  i zaczeliśmy tańczyć.
Podczas tańca poczułem coś dziwnego. Przy Angeles poczułem się jak prawdziwy mężczyzna, nie jak jakiś gówniarz za którego wszyscy robią wszystko. Teraz czół się jak prawdziwy, ceniony inżynier.
Nagle natknąłem się na zielone tęczówki Angeles, były w nich małe iskierki radości. Ten widok rozgrzał moje serce.
Nie chce żeby cierpiała przez ten cholerny zakład. Zakończę go!
Muzyka ucichła.
- Dziękuje za taniec - ucałodwałem jej policzek.
- To ja dziękuje za zaproszenie - uśmiechnęła się szeroko.
Jej uśmiech był ciepły i przyjemny.
- Może udamy się do ogrodu na spacer?
- Może innym razem, muszę jeszcze porozmawiać z Germanem - od razu posmutniałem.
- Dobrze, ale trzymam cię za słowo - pocałowałem ją w policzek i pozwoliłem odejść.
Oczami Germana ...
Ivo tańczył z Angeles. cały czas patrzałem na niego czy nie robi coś głupiego. Na szczęście po tańcu Angeles odeszła od niego i podeszła do mnie,
- Jak taniec? - zapytałem.
- Cudowny. Ivo świetnie prowadzi - uśmiechnęła się.
Nie chce żeby z nim tańczyła, żeby z nim rozmawiała albo żeby na niego patrzyła. Ale czemu ja tak myślę? Ah penie impuls.
- German... - spojrzałem jej w oczy i rozpłynąłem się.
To w nich widzisz odbicie człowieka. Ja w oczach Angeles wiedziałem ciepło, szczęście, radość, zadowolenie, dumę, odwagę, ambicje i .... miłość. Miłość. Piękne słowo tylko szkoda że tak rzadko przez zemnie używane.

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 6

Obudziłem się kilka godzin później. Leniwie otworzyłem powieki. Na żółtym fotelu obok stolika siedziała a bardziej spała Angeles.
Nogi miała pod ciągnięte pod podbródek.
Wstałem z łóżka i podeszłem do śpiącej.
Wyglądała tak słodko. Delikatnie wziąłem ją na ręce, położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Już dziś jest przyjęcie u Ivo.
Przemyślałem to wczoraj, przyjdę z nią na ten cholerny bal, ale nie rozkocham jej w sobie.
Nie chce żeby cierpiała. Po prostu nie chcę!
Angeles nagle złapała moją dłoń i otworzyła oczy.
- Dzień Dobry - powiedziała zaspanym głosem.
- Witaj - ucałowałem jej policzek.
Uśmiechnęła się - Jak się dziś czujesz?
Odpowiedziałem tylko ,,Dobrze''.
- Dziś jest przyjęcie u Ivo. Nie mogę się już doczekać szóstej - jej uśmiech był taki ciepły. Ah.
- Ja też się cieszę - usiadłem obok niej.
Zauważyłem że nagle posmutniała. Po prostu, bez słów przytuliłem ją. Ona się wtuliła w mój bok i zaczęła cicho płakać. Głaskałem delikatnie jej plecy. Na prawdę nie chciałem żeby była smutna.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze - wyszeptałem jej do ucha.
Ona spojrzała mi prosto w oczy. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Nagle naszło mnie dziwne uczucie. Nie wiem jak je opisać, nigdy takiego uczucia nie czułem.
Nagle Angeles wstała.
- E... to ja pójdę do łazienki - wyszła z pokoju.
Ale dlaczego? Czyżbym zrobił coś nie tak? A może po prostu poszła się odświeżyć? Ah Licho wie.
***
Sekundy mijały, a za nimi minuty i godziny. Do przyjęcia u Ivo została tylko godzina. Mam nadzieje że Angeles się nie rozmyśli w ostatniej chwili.
Postanowiłem sprawdzić co u niej, więc poszedłem do jej pokoju. Zapukałem lekko i po cichym 'proszę' wszedłem.
Angeles siedziała przed białą toaletką i chyba robiła sobie makijaż.
- Cześć Angeles - usiadłem na krześle obok.
- Witaj - spojrzała w moją stronę.
Teraz zauważyłem że jej oczy są bardzo staranie pomalowane i pięknie podkreślały jej zielone tęczówki.
Uśmiechnąłem się szeroko. Angeles chyba to zauważyła więc odwzajemniła uśmiech.
- German - spojrzała na zegarek - chyba się lekko spóźnię na przyjęcie.
Zdziwiłem się - Coś się stało?
- Moja bardzo bliska kuzynka mieszka tu w Madrycie. Jest jedną z najlepszych stylistek w Włoszech, i poprosiła ją żeby mnie uczesała i pomogła wybrać sukienkę, bo w końcu dziś jest wyjątkowy dzień - po tych słowach ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - Do pokoju weszła Wysoka blondynka.
Wyglądała na około 30 lat, może mniej.
- Angeles przepraszam za spóźnienie - jej głos był przyjemny ale jednocześnie ostry.
- Nic się nie stało - przytuliły się na przywitanie.
- U... a to co za przystojniak? Dobra w sumie nie ważnie, mógł byś wyjść muszę ją naszykować.
- Dobrze - wyszedłem z pokoju.

środa, 3 grudnia 2014

rozdział 5

Każde z nas poszło w swoją stronę, ja do swojego pokoju a Angeles do swojego.
Położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć o dzisiejszym dniu. Była na prawdę miło. Prawie cały czas rozmawialiśmy śmialiśmy się i żartowaliśmy. Angeles jest na prawdę sympatyczną osobą.
Nie wiem ile tak myślałem ale za oknem było już ciemno. Postanowiłem iść się wykąpać. Wstałem z łóżka i udałem się do łazienki. Drzwi były lekko otwarte więc weszłem bez pukania, ale to chyba nie była dobry pomysł.
W wannie siedziała Angeles, oczy miała zamknięte, głowę miała opartą o róg wanny, piana zakrywała resztę jej ciała. Chyba mnie nie zauważyła, chciałem się cicho wycofać ale wpadłem na szafkę. Złotowłosa spojrzała w moją.
- German! - uśmiechnęła się lekko z zawstydzenia.
- Wybacz, drzwi były lekko otwarte więc myślałem że nikogo tu nie ma - szkoda że nie wychodziłaś z wanny.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się.
- To ja już pujdę - nie chciałem wyjść ale Angeles mnie powstrzymała - German możesz poczekać.
Spojrzałem na nią pytająco - Tak?
Angeles uśmiechnęła się figlarnie - Podał byś mi ten olejek, który stoi tam na półce - wskazała palcem półkę za mną.
Oczywiście podałem jej go i wyszedłem. Poszedłem do pokoju, dziś pójdę spać bez prysznica.
***
Nie było Nikogo, było ciemno i zimno. Szedł ulicą. Nagle zauważył kogoś na ławce pod wielkim drzewem. Tym kimś byli oni. Jego ukochana i jego przyjaciel. Całowali się. Ten widok złamał mu serce jeszcze bardziej. Podszedł do nich gdy skończyli. Ona spojrzała na niego z iskrami w oczach a on z nienawiścią. 
Ona pokazała mu dłoń na której znajdował się pierścionek zaręczynowy - Ślub już za miesiąc, mam nadzieje że zjawisz się na nim.
Zamarł. Wiedział że są razem ale ślub! Nie to on ją kocha, tamten chce ją tylko wykorzystać. 
- Nie! - uklękną przy niej - proszę! Nie możesz za niego wyjść on chce cię wykorzystać.
On popchną go na ziemię i pocałował swoja narzeczoną, ona odwzajemniła pocałunek.
- Nie proszę - Zaczął krzyczeć ale oni nie zwracali na niego uwagi. 
- NIE.....
***
Gwałtownie usiadłem na łóżku. Byłem cały spocony i przestraszony.
Zorientowałem się że za oknem jest ciemno ale w moim pokoju paliło się światło. Nagle za ragu weszła Angeles, trzymała w rękach miskę chyba z wodą.
- Na szczęście już się obudziłeś - powiedziała z ulga w głosie.
Uklękła przy moim łóżku, zmoczyła szmatkę która leżała na stoliku nocnym - połóż się.
Zrobiłem to co kazała. Położyła wilgotny ręcznik na moim czole.
- Lekarz zaraz się zjawi - uśmiechnęła się lekko.
uspokoiłem się trochę więc spytałem - Co się stało?
Angeles zamoczyła jeszcze raz szmatkę i znów położyła mi ją na czole - Wierciłeś się i mamrotałeś coś przez sen. Twoja matka strasznie się przestraszyła więc pojechała z twoim ojcem po rodzinnego lekarza.
Zdziwiłem się że tak się o mnie martwili. Do pokoju weszła Mirta.
- Oh. Paniczu przyniosłam zupę żeby pana wzmocniła - położyła ją na stoliku nocnym.
- Dziękuje.
Angeles jeszcze chwile robiła mi okłady, później przyjechał lekarz, zbadał mnie. Po jego wizycie wszyscy poszli spać.