
Obudziłem się kilka godzin później. Leniwie otworzyłem powieki. Na żółtym fotelu obok stolika siedziała a bardziej spała Angeles.
Nogi miała pod ciągnięte pod podbródek.
Wstałem z łóżka i podeszłem do śpiącej.
Wyglądała tak słodko. Delikatnie wziąłem ją na ręce, położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Już dziś jest przyjęcie u Ivo.
Przemyślałem to wczoraj, przyjdę z nią na ten cholerny bal, ale nie rozkocham jej w sobie.
Nie chce żeby cierpiała. Po prostu nie chcę!
Angeles nagle złapała moją dłoń i otworzyła oczy.
- Dzień Dobry - powiedziała zaspanym głosem.
- Witaj - ucałowałem jej policzek.
Uśmiechnęła się - Jak się dziś czujesz?
Odpowiedziałem tylko ,,Dobrze''.
- Dziś jest przyjęcie u Ivo. Nie mogę się już doczekać szóstej - jej uśmiech był taki ciepły. Ah.
- Ja też się cieszę - usiadłem obok niej.
Zauważyłem że nagle posmutniała. Po prostu, bez słów przytuliłem ją. Ona się wtuliła w mój bok i zaczęła cicho płakać. Głaskałem delikatnie jej plecy. Na prawdę nie chciałem żeby była smutna.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze - wyszeptałem jej do ucha.
Ona spojrzała mi prosto w oczy. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Nagle naszło mnie dziwne uczucie. Nie wiem jak je opisać, nigdy takiego uczucia nie czułem.
Nagle Angeles wstała.
- E... to ja pójdę do łazienki - wyszła z pokoju.
Ale dlaczego? Czyżbym zrobił coś nie tak? A może po prostu poszła się odświeżyć? Ah Licho wie.
***
Sekundy mijały, a za nimi minuty i godziny. Do przyjęcia u Ivo została tylko godzina. Mam nadzieje że Angeles się nie rozmyśli w ostatniej chwili.

Postanowiłem sprawdzić co u niej, więc poszedłem do jej pokoju. Zapukałem lekko i po cichym 'proszę' wszedłem.
Angeles siedziała przed białą toaletką i chyba robiła sobie makijaż.
- Cześć Angeles - usiadłem na krześle obok.
- Witaj - spojrzała w moją stronę.
Teraz zauważyłem że jej oczy są bardzo staranie pomalowane i pięknie podkreślały jej zielone tęczówki.
Uśmiechnąłem się szeroko. Angeles chyba to zauważyła więc odwzajemniła uśmiech.
- German - spojrzała na zegarek - chyba się lekko spóźnię na przyjęcie.
Zdziwiłem się - Coś się stało?

- Moja bardzo bliska kuzynka mieszka tu w Madrycie. Jest jedną z najlepszych stylistek w Włoszech, i poprosiła ją żeby mnie uczesała i pomogła wybrać sukienkę, bo w końcu dziś jest wyjątkowy dzień - po tych słowach ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - Do pokoju weszła Wysoka blondynka.
Wyglądała na około 30 lat, może mniej.
- Angeles przepraszam za spóźnienie - jej głos był przyjemny ale jednocześnie ostry.
- Nic się nie stało - przytuliły się na przywitanie.
- U... a to co za przystojniak? Dobra w sumie nie ważnie, mógł byś wyjść muszę ją naszykować.
- Dobrze - wyszedłem z pokoju.